Prawie natychmiast partyzant ?Lis? został wstępnie przesłuchany przez jednego z oficerów, którzy go przyprowadzili, tego podpułkownika z mapnikiem. ?Tawariszcz politruk?, jak zwracali się do niego pozostali Sowieci, zadał Modestowi tylko jedno podchwytliwe pytanie.
? Wy znajetie czto eto takoje... ? tu zaczął szukać jakiegoś słowa w swoich papierach w mapniku. Znalazłszy je, enkawudzista powtórzył kwestię: ? Wy znajetie czto eto placowka?
? Chyba placówka?
? Da, placówka ? poprawił się Rosjanin.
? Wiem ? odparł, udając naiwnego więzień. Domyślał się, że chodzi o nazywaną placówką podstawową komórkę AK, ale nie mógł przecież tak odpowiedzieć.
? Nu, słuszaju, słuszaju... ? zachęcał przesłuchujący, zakładając nogę na nogę i zaplatając ręce na piersiach.
? Placówka, albo po prostu plac, to jest taki kawałek ziemi, na którym ma być stawiany dom albo inny budynek... ? zaczął tłumaczyć więzień.
? Ja tiebie skażu, czto eto placowka! ? ryknął nagle Rosjanin, zrywając się z krzesła i wymierzając więźniowi policzek. ? Ty dumajesz, czto ja durnyj? ? zapytał ponownie i nie czekając już na odpowiedź, kazał wartownikom wyprowadzić aresztanta do obory.