"Trzeszczyki" to takie teksty, których głośne czytanie może się skończyć złamaniem, zwichnięciem, a w najlepszym razie zasupłaniem języka.
Czytanie po cichu grozi wybuchem absurdalnej wesołości, czkawką, a nawet pęknięciem ze śmiechu.
Zaglądanie w głąb tej książki jest więc ryzykowne niczym skok na bungee!