Jeśli podejdziesz, drogi czytelniku, do dowolnego przechodnia na ulicy i szepniesz mu do ucha: ?Oni wiedzą?, niełatwo będzie o osobę, która się zupełnie nie przestraszy ? i to nie tyle przez twoją natarczywość, ile przez własną niepewność co do rzeczywistego zakresu wiedzy ?onych? (bardziej konkretnych, niż mógłbyś sobie to wyobrazić) na jej temat. Obojętnie jak to ujmiemy: ?każdy ma coś do ukrycia? czy ?na złodzieju czapka gore?, najbardziej niewinny człowiek czuje się winny, kiedy jest piętnowany; a te słowa piętnują. Zaskoczony w ten sposób przechodzień może nawet przestraszy się tym bardziej, im mniej ma w istocie do ukrycia: po pierwsze, nieokreśloność jego winy może tylko poszerzyć margines jego błądzących w próżni domysłów. Po drugie, niewinność nie boi się wprawdzie grzechu, jak cnota krytyk, ale wzdraga się wobec bezosobowej złej woli, skupionej w plotce.
A teraz spójrzmy na to samo z przeciwnej strony. Oto stało się coś ? coś zrobiliśmy, powiedzieliśmy; coś, o czym można plotkować. Jeśli myślimy o tym w ten sposób, znaczy to najpewniej, że rzecz już się dokonała, plotka już wyruszyła w świat. Goniąc ją, jesteśmy bez szans, jak eleacki Achilles w wyścigu z żółwiem. Jesteśmy zawsze krok za nią, dowiadujemy się o spustoszeniach, jakie poczyniła, zawsze o chwilę za późno. Z drugiej strony, bojąc się plotki, sami stajemy się jej mimowolnym nosicielem: starając się uprzedzić jej działanie, ściągamy ją za sobą dokładnie tam, gdzie chcieliśmy postawić jej tamę: uprzedzając zarzut, odpierając obmowę, nim nas obmówiono, przyznając się, nim nas zapytano.
Bezosobowa, niedosiężna ? i niepoddająca się kontroli. Ta charakterystyka plotki powraca, jawnie bądź niejawnie, w kolejnych odsłonach tego fenomenu, składających się na niniejszy numer: czy będzie to świadectwo Lecha Wałęsy, bohatera Solidarności, zmagającego się obecnie z publiczną obmową, czy plotka pojęta jako integralny element kultury, czy ? zawsze, co prawda, zdradliwe ? narzędzie autokreacji (kazus Stanisława Przybyszewskiego czy Kaliny Jędrusik). Wizja plotki jako swego rodzaju perpetuum mobile jest fascynująca sama w sobie, intencją naszą ? a zwłaszcza pomysłodawcy numeru, Krzysztofa Bielawskiego ? było jednak od początku potraktowanie tego tematu jako kolejnego, tym razem z definicji krzywego, zwierciadła ludzkiej egzystencji, jednego z nieodzownych (choćby niechcianych) fundamentów naszego postrzegania świata i jako jednej z podstawowych kolein naszego języka.
A jeśli plotki nie możemy uniknąć, a nie chcemy jej ulegać ? jak z nią walczyć? Możemy wybrać wyniosłe milczenie i liczyć na naturalną śmierć plotki ? słabość ludzkiej pamięci, zarówno w odniesieniu do błędów, jak i (jak widzimy zwłaszcza w przypadku Lecha Wałęsy) do zasług. Możemy, jak już wspomniałem, wybrać ? zwykle z góry przegrany ? wyścig z plotką do ludzkich umysłów i serc. Możemy też przeciwstawić plotce wiarę w siłę prawdy. Czy obejmie to jednak również tę prawdę, którą najczęściej niszczy plotka ? prawdę egzystencji (nie sądu)? Prawdzie egzystencji brak jednak w porównaniu z plotką bezczelnej pewności własnej słuszności. ?Bo to jest tak, że aleteicznie pojmowana prawda zdaje sobie sprawę z tego, że tak do końca prawdą nie jest i być nie może, że ten element nieprawdy zawsze w niej tkwi. Natomiast obmowa, plotka, gadanina [?] sama siebie zwie prawdą? ? mówi nam Janusz Mizera w rozmowie poświęconej Heideggerowskiemu Się.
Cokolwiek bowiem wiemy my ? ?oni? i tak ?wiedzą?!