W kraju, w którym ludzie gnieździli się z maleńkich mieszkaniach, a z roku na rok półki sklepowe robiły się coraz bardziej puste, słowo ?luksus? nabrało specyficznego znaczenia. Ale nawet ten luksus nie był dla wszystkich. Bo był to także kraj równych i równiejszych. Sprytnych i sprytniejszych.
Aleksandra Boćkowska tropiła niczym detektyw, podążała śladem tego, co w PRL-u uchodziło za luksusowe. Szukała kontaktów. ?Luksus w PRL to jest bardzo smutna opowieść? ? mówili jedni, a drudzy dorzucali: ?Luksus w PRL? To brzmi jak ironia?.
Bo z luksusem w PRL jest trochę jak z przynależnością do partii: wszyscy kogoś znali, ale sami nie mieli nic wspólnego.
Dziesiątki rozmów ? z marynarzami i ich rodzinami, dyrektorami i bywalcami hoteli, prywaciarzami, sekretarzami partii, słowem, ludźmi, którzy jeśli nie mieli, to przynajmniej mogli więcej ? pozwoliły przybliżyć definicję ówczesnego luksusu. Nie tylko materialnego. Luksusem mogła być polędwica, szwedzkie gwoździe albo dżinsy ? kupowane w peweksie za dolary zdobywane na czarnym rynku. Albo telefon ? na doprowadzenie linii czekało się latami. Zegarki, wille, zachodnie samochody ? oczywiście. Ale także wolność i poczucie bezpieczeństwa.
Z rozmów, lektur i podróży po całej Polsce powstał pasjonujący reportaż o tym, o czym kiedyś większość Polaków mogła tylko pomarzyć. I fascynująca historia bardzo ważnej części życia Polaków przed ?89 rokiem.
??Podaruj sobie odrobinę luksusu? nawoływała w 1992 roku reklama mydełek pewnej zachodniej firmy. Dzisiaj taki slogan może śmieszyć, ale na początku transformacji radość sprawiał sam fakt, że ów ?luksus? po raz pierwszy można było sobie podarować, a nie walczyć o niego. Dążenie do ?odrobiny luksusu? było bowiem zarówno w Polsce, jak i w innych krajach tak zwanej demokracji ludowej zjawiskiem powszechnym oraz łatwo wytłumaczalnym z socjologicznego i psychologicznego punktu widzenia. Powszechne było też rozwijanie skomplikowanych strategii w celu osiągnięcia odpowiedniego standardu. Oczywiście wyznaczniki luksusu były odmienne w zależności od czasu, grupy społecznej lub zawodowej, a nawet rejonu kraju. Trzeba przyznać, że Aleksandra Boćkowska, z wdziękiem krążąc między Gdynią, Zakopanem a warszawską Saską Kępą, wykazała się niezwykłą umiejętnością znajdowania fascynujących tematów i rozmówców. W rezultacie otrzymaliśmy książkę barwną, a jednocześnie prawdziwą. Autorka, unikając sentymentalnego tonu i rozprawiając się ze stereotypami, pokazuje całą paletę ?luksusowych? odcieni minionej w 1989 roku epoki.? prof. Jerzy Kochanowski