Żadna z tych sylwetek a były one opisywana w ciągu czterech ostatnich lat naszego burzliwego życia politycznego, na przełomie rządów PiS i ekipy Tuska nie powstałyby, gdyby Dorota Kowalska nie siedziała w temacie. Nie znała tych ludzi, nie wypiła z nimi litrów, zwykle kiepskiej, kawy, nie pokłóciła się tysiące razy, nie opieprzyła za ściemnianie i nie zdobyła ich zaufania. Ale oto ich macie podanych saute, na półmisku. Z dodatkiem lekkiej sympatii, tudzież ironii. Przyrządzonych naprędce, ale tak właśnie robi się najlepsze, krwiste potrawy.
Smacznego!
Mira Suchodolska