46 brawurowych szkiców wybitnego erudyty, krytyka, tłumacza. Gondowicz wierzy w książkę i w mało co więcej. Opowiada dziwne historie. Stara się dawać do myślenia, a przy tym do zabawy.
"Feliks Jabłczyński, akwaforcista sprzed wieku, który pierwszy użył do celów graficznych wyżymaczki, rył pierwszy w ceracie i pierwszy tłoczył odbitki z utwardzonego klejem piasku, wynalazł elektryczny przyrząd do gaszenia świecy, nieschnące farby olejne,
mydło do nadpsutego mięsa i sporo innych rzeczy. Posiłki warzył sobie raz na tydzień
w wielkim saganie, wrzucał tam, co popadło. 'Chcę wołowinę ? tłumaczył ? pogrzebię w garnku i mam wołowinę. Chcę rybę ? mam rybę. Chcę kalafiora ? mam kalafiora.
A w razie wątpliwości, co właściwie wyłowiłem, dodaję majeranku'.
Taka też jest ta książka. W razie wątpliwości, co właściwie czytacie, dodajcie majeranku.
Byle nie solić! Autor sam przesolił".
Jan Gondowicz