Słowo do Czytelnika
Miałem osiemnaściei
pół lat, gdy skończyła się druga wojna światowa.
W dniu, w którym ArmiaRadziecka wyzwoliła Poznań, podjąłem pierwszą całkowicie samodzielną decyzję - postanowiłemzgłosić się na ochotnika do Wojska Polskiego. Wkrótce zostałem podchorążym w Szkole Oficerów
Polityczno-Wychowawczych, którą ukończyłem we wrześniu 1945 roku
z gwiazdką na ramieniu.
Wkraczałem w nowy, zupełnie mi nie znany świat. Zaczynałem wielką życiową przygodę, którazakończyła się w Sali Kongresowej 27 stycznia 1990 roku, gdy stojąc sam na wielkiej scenie jako ostatni I Sekretarz, głosem, w którym trudno było ukryć wzruszenie, powiedziałem: sztandar PZPR wyprowadzić! Między tym dniem podjętą w lutym 1945 roku decyzją, u podstaw której leżała chęćwzięcia odwetu na Niemcach, upłynęła cała epoka, ponad czterdzieści lat. To prawie całe mojedojrzałe życie.
Nie znałem marksizmu, gdy w 1946 roku wstąpiłem do Polskiej Partii Robotniczej, ale był to już drugiświadomy samodzielny wybór, jakiego dokonałem w swoim wówczas jeszcze niedługim życiu.Opowiedziałem się po stronie siły zapowiadającej budowę nowego ładu społecznego. Urzekła mnieidea sprawiedliwości społecznej, wizja ustroju, w z pracy swych rąk, nie będąmusieli zginać karku przed obszarnikami kapitalistami. Nią się rzejąłem, a nie żądzą posiadaniawładzy, o której nie miałem zielonego pojęcia, ani też nie pozostawała zasięgu moichzainteresowań. Zresztą, czyż rewolucjoniści francuscy nie wierzyli w możliwość urzeczywistnieniatrzech wzniosłych pięknych haseł - Wolność, Równość, Braterstwo? Czy rozumny człowiek możeszydzić kpić z ich wiary albo twierdzić, że ich walka, wzloty i upadki, radość cierpienia były daremne?