Pewnej burzliwej nocy do Piotra Wolskiego przybywa młoda Rosjanka ? Nadia Prokotov. Mężczyzna zaskoczony porą niecodziennej wizyty każe jej się wynosić. Jednak słowa, które słyszy przez zamknięte drzwi sprawiają, że zaczyna on rozumieć, jak wiele ich łączy. Stare niedokończone rzeczy, o których Piotr wolałby zapomnieć, powracają za sprawą najbliższej mu osoby ? jego syna.
Następne kilkanaście minut rozmowy determinują dalsze życie Piotra.
Piotr z Nadią usiedli, staruszka zaś zajęła miejsce naprzeciwko nich, odkładając palącą się latarnię na stół.
? Sama pani tu mieszka? ? spytał Piotr, rozglądając się po kuchni.
? Tak ? odparła rzeczowo kobieta. ? Dwóch moich synów aresztowano jeszcze w pięćdziesiątym drugim roku. Mąż zaś tydzień temu zaginął bez śladu.
? Jak to zaginął? ? spytała poważnie Nadia.
Kobieta spojrzała na nią swoimi szarymi oczami, z których emanowała jakaś dziwna pustka. Następnie popatrzyła w okno i szepnęła złowrogo:
? Te moczary. Około dwóch tygodni temu zaczęła się seria tajemniczych wypadków. Ludzie zaczęli ginąć bez śladu. Domy znajdujące się na obrzeżach miasta znajdowano nad ranem zdewastowane, a mieszkające w nich rodziny... ? Rozłożyła ręce i z bezsilnym uśmiechem dodała: ? ...jak kamień w wodę.
? Gdzie znajdują się te domy? ? spytał poważnie Piotr.
? Wszędzie wokoło Stołeczna. Dwa z nich stoją sto metrów od nas. ? Wskazała ręką dalszą część drogi biegnącej za oknem.
? A co się stało z resztą ludności? ? spytała Nadia.
? Wszyscy tutaj znali przecież legendę północnych ziem ? odparła z tajemniczym uśmiechem staruszka. ? Pouciekali...