Koszyk
ilosc: 0 szt.  suma: 0,00 zł
Witaj niezarejestrowany
Przechowalnia
Tylko zalogowani klienci sklepu mogą korzystać z przechowalni
wyszukiwarka zaawansowana
Wszędzie
Wszędzie Tytuł Autor ISBN
szukaj

Kultura a ekonomia

Kultura a ekonomia
Isbn: 9788375566215, 978-8-3755-6621-5, 978-8-3755-6621-5, 978-8-3755-6621-5, 978-8-3755-6621-5, 978-8-3755-6621-5, 978-8-3755-6621-5, 978-8-3755-6621-5, 978-8-3755-6621-5, 978-8-3755-6621-5, 978-8-3755-6621-5, 978-8-3755-6621-5, 978-8-3755-6621-5, 978-8-3755-6621-5, 978-8-3755-6621-5, 978-8-3755-6621-5
Ean: 9788375566215, 9788375566215, 9788375566215, 9788375566215, 9788375566215, 9788375566215, 9788375566215, 9788375566215, 9788375566215, 9788375566215, 9788375566215, 9788375566215, 9788375566215, 9788375566215, 9788375566215, 9788375566215
Liczba stron: 152, 152, 152, 152, 152, 152, 152, 152, 152, 152, 152, 152, 152, 152, 152, 152
Format: 16.5x23.5cm

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

,

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

,

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

,

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

,

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

,

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

,

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

,

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

,

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

,

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

,

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

,

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

,

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

,

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

,

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

,

Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin ekonomika kultury, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  ekonomia kultury, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  ekonomika kultury i ekonomia kultury w sposób nieuprawomocniony.

Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo jak współcześnie mówią przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa.

Termin ekonomia kultury nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka socjologii kultury, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka ekonomia kultury niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić.

Dlatego też nazwałem tę monografię Kultura a ekonomia, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.

Oprawa: miękka, miďż˝kka, miďż˝kka, miďż˝kka, miďż˝kka, miďż˝kka, miďż˝kka, miďż˝kka, miďż˝kka, miďż˝kka, miďż˝kka, miďż˝kka, miďż˝kka, miďż˝kka, miďż˝kka, miďż˝kka
Wydawca: CeDeWu, onepress
Brak na magazynie
Dane kontaktowe
Księgarnia internetowa
"booknet.net.pl"
ul.Kaliska 12
98-300 Wieluń
Godziny otwarcia:
pon-pt:  9.00-17.00
w soboty 9.00-13.00
Dane kontaktowe:
tel: 43 843 1991
fax: 68 380 1991
e-mail: info@booknet.net.pl

 

booknet.net.pl Razem w szkole Ciekawa biologia dzień dobry historio matematyka z plusem Nowe już w szkole puls życia między nami gwo świat fizyki chmura Wesoła szkoła i przyjaciele