Do klasy dołączył Nowy. Ma dziwne ubrania, własne zdanie i zwyczaje. I wcale nie zabiega o przyjaźń. Jakby mu na nikim nie zależało. Bez wątpienia jest jakiś inny. W każdym razie nie swój? Ech, naprawdę niełatwo go rozgryźć? Zresztą, czy warto? Przecież od razu widać, że słodko nie będzie? A jednak aż korci, żeby do niego zagadać ? Nowy jest taki intrygujący!
Komu trudniej? Nowemu czy reszcie klasy? Zwykle rację ma ?reszta?, bo siła w grupie. Ale czy zawsze? Czy również tym razem?
Dwie opowieści o tym, jak bardzo bywamy nieuważni?