Jest rok 2027. Czasy zamętu odchodzą w niepamięć, nastaje era odbudowy. Po odzyskaniu należnej władzy monarchia oficjalnie deklaruje swoje cele: wierność religii i tradycji. Paszporty spalono uroczyście na placu Czerwonym, wydalono zagranicznych dyplomatów. Rosję od reszty świata odgradza teraz wielki mur, a gwarancją jakości życia mieszkańców jest eksport ropy i gazu. Przyjazne stosunki polityczne państwo utrzymuje tylko z Chinami, dostawcą niezbędnych produktów użytku prywatnego i przemysłowego ? od samolotów typu Boeing po muszle klozetowe. Na tym tle toczy się opowieść o jednym dniu z życia Andrieja Daniłowicza Komiagi, tytułowego oprycznika.
Literacki eksperyment Sorokina ? antyutopijny futurystyczny utwór napisany językiem Puszkina ? ukazuje Rosję nieuchronnie zmierzającą ku przeszłości, ku wiekom średnim, kiedy władza, za sprawą opryczników, przemawiała językiem terroru.
Ledwie wydana w Rosji, powieść Sorokina rozpętała narodową debatę i podbiła tamtejsze listy bestsellerów.
Dzień oprycznika uważa się za bezkompromisową satyrę polityczną na współczesną Rosję. Sam autor nazywa książkę ?fantazją na motywach rosyjskich?, i dodaje: ?Tak odpowiadam na sytuację w moim państwie?.
Jako pisarz uległem wpływom moskiewskiego podziemia, w którym wypadało pozostać apolitycznym. Mieliśmy ulubioną anegdotę: kiedy oddziały niemieckie wkraczały do Paryża, Picasso siedział i malował jabłko. Takie było podejście ? musisz siedzieć i malować swoje jabłko, niezależnie od tego, co dzieje się dookoła. Trzymałem się tej zasady, dopóki nie skończyłem piędziesięciu lat. Teraz doszedł we mnie do głosu obywatel.
Władimir Sorokin