Przed oczyma czytelnika przewija się korowód greckich i rzymskich mówców, od legendarnego Brutusa, który wygnał z Miasta Tarkwiniuszy, po attycystów - zwolenników najnowszej mody na naśladowanie oratorów klasycznej Grecji. Rozmowę w cieniu posągu Platona prowadzi trzech przyjaciół: Cyceron, Pomponiusz Attyk i tytułowy Marek Juniusz Brutus. Z dziełka Arpinaty przebija smutek i niepewność co do dalszych losów sztuki oratorskiej, ale i duma, że choć Rzymianie zaczęli zajmować się owym kunsztem znacznie później niż Grecy, jeszcze za jego życia udało im się przejąć palmę pierwszeństwa.