Wszystko zawdzięczam Rudzkiemu. No, zdaję sobie sprawę, że opinia powszechna zwłaszcza środowiskowa, w roli mego duchowego ojca, obsadziła prof. Sempolińskiego.
Ale myślę, że sam Lunio bardziej sobie to wmówił, w sobie w konsekwencji i innym, niż rzecz zaistniała w rzeczywistości.
W rzeczywistości, czyli no? we mnie. Z jego wspaniałego repertuaru przejąłem przecież zaledwie dwie piosenki: Dzidzię oraz Zmianę warty.
A co przejąłem z repertuaru Rudzkiego? Wiem, że usilnie starałem się przejąć wszystko, choć co stwierdzam dzisiaj ze smutkiem, udało mi się tak niewiele?